Piątek, 10 lutego 2017 | 19:38:06
kolejny dzień
Wczoraj zadzwoniła do mnie koleżanka z liceum, z mojej klasy. Szczupła była przez wiele lat. Teraz mówi że "przypakowała" bo zaczęły się jej problemy z tarczycą. I że właśnie wróciła z zumby. A jest rok starsza ode mnie. I że 13 maja mamy zjazd naszego rocznika, bo w tym roku mamy 40-lecie matury. Złapałam się za głowę. No i właśnie wróciłam z klubu fitness, zapisałam się na zajęcia. Dwa razy w tygodniu joga (fajnie wycisza i nie trzeba "zażerać stresu) i dwa razy albo siłownia (bieżnia) albo jakieś aktywne ćwiczenia. Gośka mi powiedziała, że chodzi jeszcze na takie zajęcia z literką "S" Jak powiedziała to swojemu lekarzowi to on na to: to zajęcia dla seniorów? A ona, że nie że to takie zajęcia po których zmienia się rozmiar ubrań na jeden mniejszy. Boże, przecież ja muszę być szczuplejsza do tego maja przynajmniej o 10 kg.....
Czwartek, 2 lutego 2017 | 20:01:04
dzień drugi
Zaczynam przekonywać siebie że dam radę, tak psychicznie żeby moje ja w srodku stanowczo nie zaprotestowało przed zmianami. Zrobiłam małą wymianę przepisów (w sumie są fajne i jakoś nie bardzo nawet skomplikowane), raz program przywołał mnie do porządku i zaznaczył że skorygował kaloryczność posiłków. Chyba przez ilość. Zrobiłam też listę zakupów na cztery dni i ją wydrukowałam. Zaczynam w sobotę. Nie wiem jak sobie poradzić w sytuacjach kiedy mam na przykład spotkanie z przyjaciółkami w przyszłym tygodniu. Tak na chwilę przerwać dietę? A później od razu z powrotem na dietę? Czy nie iść na spotkanie (mamy raz w miesiącu takie spotkania i zawsze się uśmiejemy, ale też kieliszek dobrego winka zawsze się wyleje....). Jak sobie radzicie w takich sytuacjach? A ja bardzo chcę schudnąć!!!
Środa, 1 lutego 2017 | 22:32:43
Dzień pierwszy
Mam prawie 58 lat. Nie jestem szalejącą prawie 60 latką, ale mam ogromny pokład energii w sobie. Emerytura mnie przeraża. Własciwie samo słowo emerytura jest przerażające. Od 1990 roku walczę z nadwagą. Z różnym skutkiem. Różne sposoby. Dużo cwiczeń, samozaparcia, bez widocznych spektakularnych efektów. Dopiero w ubiegłym roku zdiagnozowano u mnie chorobę Haszimoto. Przy okazji badań okresowych, gdzie pani doktor powiedzała: a niech pani sobie zrobi jeszcze poziom TSH... Teraz przynajmniej jestem tak troszkę wytłumaczona... Tak w ogóle o żywieniu wiem prawie wszystko. Jestem z zawodu technologiem żywności. Pięć lat fajnych studiów. A jednak mnie nie oświeciło, że to niedoczyność tarczycy..Teraz się wkurzyłam, a zawsze trochę złości u mnie powoduje że zaczynam działać.... Po raz pierwszy znalazłam w interniecie przepisy na jedzenie przy niedoczynności tarczycy. Przedtem zaczęłąm dietę Oshy, ale nie dałam rady żeby te posiłki przygotowywać codziennie, w tak małych ilościach. Teraz zakładam że mi się uda. Bo ta dieta jednak obejmuje moją niedoczynność tarczycy. Jestem zwyczajnie zdeterminowana.