Dawno nie zaglądałam, ostatni abonament wygasł dawno temu...
Z przyczyn różnych, które zapewe są wymówkami wróciłam do wagi sprzed poznania DIETMAP
Zaczne kolejny raz... ale od początku
Przed moimi urodzinami robiłam rutynowe badania... i okazało się, że mam glukozę powyżej normy... a do tego obniżone THC... dostałam skierowanie na dodatkowe badania w tym usg tarczycy i krzywą cukrową
USG udało się zrobić szybko i okazała się, że mam 3 guzy na tarczycy w tym dwa powyżej 3 cm i potrzebna jest biopsja... świat mi zawirował na tę wiadomość... jeszcze w gabinecie między łzami wydobyło się ze mnie "o kuffa"... lekarz wyrozumiały i po moim przepraszam mówi to zrozumiałe, ale proszę się nie martwić na zapas... 90 % guzów jest łagodna...
Zrobiłam biopsję, poczekałam jak na szpilkach na wynik i na 2 dni przed 34. urodzinami okazało się że zmiany są łagodne, wczorajsza wizyta u endokrynologa uspokoiła mnie na tyle że wystarczy na razie obserwować, powtórzyć musze wyniki z krwi i będziemy działać
Niestety krzywa cukrowa nie jest tak optymistyczna. Mam nieprawidłową glikemię na czczo... z nadmiarem cukru organizm sobie radzi, niestety na czczo nadal powyżej normy
Wizyta u diabetologa i decyzja.. w moim wieku odchudzamy się naturalnie i zwiększamy aktywność... jak nie będzie efektu dostanę Metforminę...
Stwierdziłam, że wracam do "mojej" Kochanej Pani Ani i Dietmapowej rodziny... udało się raz uda kolejny, a skoro mogę za chwilę mieć cukrzycę to ostatni dzwonek na poprawę BMI i stylu życia
Proszę o wsparcie, ogromne, nadal jestem sama i na pewno nie raz będę się łamać
Jestem na diecie wygodnej, żeby gotować na 2 dni... dr kazał zejść do 1600 kcal i wykluczyć wysoki indeks glikemiczny w produktach...
Pozdrawiam
K.
Waga startowa 100 kg
Robię kolejne podejście do tematu odchudzania. Zaplanowałam -4kg w 6 miesięcy. Tym razem długoterminowo będę pod wskazówkami DietMapu i mam nadzieję, że okres jesienno-zimowy będzie bardziej sprzyjającym. Na początek wybieram dietę kompletnie inną od moich preferencji. Nie jestem chora na tarczycę, ale chcę "zaszokować" organizm, że nie dostanie "jak zawsze" czegoś prostego, łatwego i zbilansowanego.
Mam nadzieję, że wytrwam w jadłospisach, że będzie mi się chciało systematycznie przygotowywać posiłki i że szybko się nie zniechęcę. Początek zawsze jest ambitny, ale gdy nie ma efektów i przychodzi rozczarowanie to jakoś nawet logować się nie chce... Chciałabym, żeby przynajmniej dwa miesiące dały mi konkretny spadek, przede wszystkim obwodu brzucha. Do Świąt i Sylwestra dobrze byłoby coś ruszyć z tematem ;-)
A tymczasem dzień pierwszy - zaczynam z poranną wagą 68,2 kg.
Z odchudzaniem mam doczynienia w zasadzie od nastoletnich czasów....ciągle na diecie jak to mówią :P ale niestety wyglądało to tak, że chudłam x kilo a za chwile wracałam do starych nawyków i tyłam 2x kilo. I tak oto mam już ich ponad 100 :( chciałabym w końcu nauczyć się na nowo jeść-jeść jak normalny zdrowy człowiek a nie opychać się codziennie słodyczami i fast foodami. Mam nadzieję, że mi się uda.
Znów mam wagę startową... Ech... Czułam, że to się nie uda...
Niby tak niewiele oczekuję, a flaki mogę sobie wypruć i osiągnięcia będą marne...
Nazywajcie to jak chcecie - spadek motywacji do dalszych dni z proponowanym menu.
Wszystko to były diety na których wytrzymywałam maksymalnie 3 tygodnie. Każde zrzucone kilogramy wracały z nawiązką. W końcu poszłam do dietetyka. Dieta redukcyjna w granicach 1200-1300kcal, ograniczająca węglowodany do minimum. W 10 tygodni schudłam 7kg. Efekt jakiś czas się utrzymywał, ale po roku nie pilnowałam tego co jem i kilogramy wróciły.
Chciałabym zobaczyć tę pierwszą 6 na wadze:) Choć wiem że nie jest to najważniejsze. Chcę być zdrowa, mieć więcej sił żeby bawić się z moimi dziećmi, dawać im dobry przykład, odzyskać dawną kondycję, nie męczyć się po 2 minutowym biegu. Wiem, że jestem silna i wytrwam, już mam dosyć długich spodni latem luźnych tunik ukrywających fałdy. Marzenie... w końcu założyć krótkie szorty i najzwyklejszy top i nie wstydzić się wyjść z domu.
Mam nadzieję że uda mi się teraz. Wybrałam dietę wygodną. Dopasowałam jadłospis na najbliższe kilka dni do tego co mam w lodówce :) Zobaczymy co z tego wyniknie :)
Dziś: 85kg przy 161cm.
Witam,
po pierwszym tygodniu szału nie ma, no ale trudno spodziewać się czegoś więcej po kilku dniach.
Mało tego mam trudności z dostosowaniem się do szczegółowego planu, kiedy i co mam jeść zawsze było bez planu :)
Muszę spróbować z listą zakupów, może jak będę miał pod ręką to co mam w diecie będzie łatwiej nad tym zapanować.
Z zaplanowanych posiłków często wymieniałem inne posiłki niż te do których byłem do tej pory przyzwyczajony.
Pierwszy tydzień nie był idealny i często odstawał od planu...
z planowanych 1900 kcal/dzień było średnio 2350kcal/dzień to dane z 6 dni bo jednego dnia miałem tylko 1700kcal.
Niestety nie da się nadrobić straconych aż tylu dni więc termin końcowy się wydłuża.
Średnie zmiany w diecie, zacząłem zwracać większą uwagę na to co jem i ile - i to na plus bo moja świadomość w tym temacie jest zdecydowanie większa, poznałem program i aplikację mobilną, dodałem kilka swoich ulubionych posiłków, swoją potrawę...
Tyle w temacie... małymi kroczkami do wielkich zmian!
Pozdrawiam
postanowiłem zminić siebie, fizycznie.
Nie chcę pisać wypracowania o sobie, postaram się aby blog był o mnie.
Bardzo proszę o doping i jeżeli trzeba będzie o srogie OPR :)
Mój cel to 69kg co przy wzroście 167cm chyba nie jest jakimś extra wyczynem.
Jeżeli wszystko pójdzie ok postaram się wrzucać fotki swojej przmiany dla zmotywowania innych.
Życzcie mi wytrwałości i cierpliwości oraz regularności i treściwości wpisów :)
Pozdrawiam i zapraszam do lektury mojego pierwszego bloga.
tomek
Więc od jutra dieta z prawdziwego zdarzenia :)
Muszę się wziąć za siebie. Trzymam za siebie kciuki.
64kg
Nie chce mi się tego znów odtwarzać. To były myśli prosto z głowy, wystukiwane na bieżąco... Widocznie miało nie ujrzeć światła dziennego... Czar prysł...
W każdym razie się witam... To ja... ślimak, któremu wszystko idzie jak krew z nosa. Każdy kilogram i każdy centymetr jest wręcz wydzierany siłą. Kiedy słyszę "minus 4kg w miesiąc" to zazdroszczę... U mnie czasem taki spadek trwał rok.
Nie mogę ćwiczyć - to dlatego efekty są marne. Mam ucisk korzeni nerwowych i splotów rdzeniowych odcinka lędźwiowego kręgosłupa. Jedyne, co mi wolno i co mogę robić z aktywności, to spacery :/ Ale się nie poddaję. Nad ogólnymi kilogramami popracowałam sama, a teraz chcę spalić trochę tłuszczu.
Co mi się uda zrobić przez miesiąc pokus, wyjazdów i imprez? Nie wiem. Ale wystawiam się na "Start". Ja, bierny ślimak.
Dziś rano zaczęłam. Dieta nie jest dla mnie rewolucją, bo wszystkie zasady znam i stosowałam podobne, choć pewnie nie tak restrykcyjne. Mam być na "deficycie kalorycznym", żeby mój organizm spalał wtedy tłuszcz. Myślę, że to co właśnie czuję pół godziny przed kolejnym posiłkiem, czyli ssanie to właśnie znak, że przez 2,5godz byłam odżywiana, a kolejne 0,5godz jest na spalanie brei. Tak to sobie tłumaczę na "chłopski rozum". Jest mi łatwiej skupić się na tym ssaniu jako czymś dobrym, oznaką pracy nad celem, niż popuścić cugle i dojeść jakąś przekąską, bo wtedy deficyt kaloryczny się automatycznie zmniejszy i tempo będzie dłuższe. Zobaczymy. W pracy nie podjadam, bo nie mam nic poza tym, co przyniosłam z sobą. Gorzej będzie w domu przy pełnej lodówce. Ale będę walczyć ;-)
Założyłam sobie 3kg mniej z wagi do końca czerwca. Ile w tym spadnie tłuszczu? Nie mam bladego pojęcia. Jeśli ubędzie mi 2cm z brzucha to będę szczęśliwa ;-)
3-2-1... START!
Wczoraj minął dzień 1 - jedyne odstępstwo od planu to kawa - a to z powodu strasznego bólu głowy po jej odstawieniu z rana.
Dziś kolejny dzień i już śniadanie za mną :)
Mam nadzieję, że tym razem mi się uda :D
A jak u Was? Pochwalcie się :)
Pozdrawiam
Ania