DZISIAJ ZAKUPIŁAM DIETKĘ Z USTAWIENIEM OD JUTRA I TU MAM ZAGWOSTKĘ...CHCIAŁAM ZROBIĆ ZAKUPY ,ABY OD RANA BYĆ GOTOWA ,ALE NIE WIDZĘ TEJ DIETY ANI LISTY ZAKUPÓW.NIE WIEM CZY JA TEGO NIE WIDZĘ,CZY TYLKO ZGODNIE Z USTAWIENIEM ZOBACZĘ JĄ DOPIERO JUTRO...TYLKO JAK SIĘ PRZYGOTOWAĆ?...
Może na wstępie przywitam się ze wszystkimi co odzwiedzą tego bloga, a więc CZEŚĆ :-)
Kilka albo i więcej słów o sobie:
Nazywam się Basia mam prawie 34 lata, 164cm wzrostu i 79kg. Mam 4 letniego syna. Przed ciążą ważyłam 64kg, pod koniec ciąży 74kg i zaraz po znowu 64kg. Wszystko było do czasu fajne lecz po skończenia 2 letniego karmienia piersią zaczęłam szybo przybierać na wadze i zanim się opamiętałam to w grudniu ubiegłego roku ważyłam 82kg. Wtedy się opamiętałam i zapisałam się na zajęcia crossfit są to bardzo intensywne ćwiczenia ale daje radę. Dzięki samym ćwiczenią schudłam tylko 3kg do obecnego 79kg. Ale tłuszcz zamienił się w mięśnie i brzuch wyszczuplał o 10cm :-). Ćwiczę od 2 do 4 razy w tygodniu po godzine a czasem i dwie. Jeżeli codzi o jedzenie to mam mały problem bo moje posiłki nigdy nie będą o stałych porach dlatego, że mam różne godziny pracy i często wstaję o 2 lub 3 w nocy do pracy a jak mam wolne to wstaje ok. 6. Więc jeśli jestem w pracy od 3 to czasem pierwszy posiłek jem już o 4 rano bo jak wstaje to nic nie jem. Nie mogę też sobie pozwolić na jakieś rarytasy w pracy bo nawet nie mam jak ani kiedy tego zjeść , zazwyczaj jest to jakaś kanapka jedzona na szybko , potem przychodziłam do domu i wielki obiad. Ogólnie jadłam też mało owoców i warzyw ale wszystko idzie ku lepszemu. Zastanawiam się czy dieta w granicach 1500kalori nie jest za mała przy intensywnych ćwiczeniach czy nie padnę z głodu na treningach.
Dziś mija 3 dzień diety, narazie czuję się dobrze chociaż zawaliłam już pierwszego dnia bo wypiłam trochę słodkiego alkoholu bo to tak jest jak się zaczyna dietę i pierwszego dnia jest się umówionym ze znajomymi na wspólny wieczór przy meczu i napojach wyskokowych. Zawaliłam i od razu otrzymałam informację , że to oddala mnię od celu.
Dobra to było by na tyle, pewnie i tak nikt nie pofatyguje się aby to przeczytać. Lecz gdyby ktoś taki się znalazł to proszę zostaw po sobie znak. Będzie miło jak będę wiedzieć , że nie jestem tu sama.
Pozdrawiam i byle do przodu...
Znalazłam dziś stronę Dietmap.pl. Pooglądałam, przepatrzyłam wzdłuż, wszerz i na ukos też :) i pomyślałam "czemu nie?" może to właśnie tego mi brakowało, aby w końcu rozpocząć zmiany.
Czas zacząć tracić kilogramy i powrócić do dawnej formy.
Zobaczymy co z tego wyjdzie.
Robię kolejne podejście do tematu odchudzania. Zaplanowałam -4kg w 6 miesięcy. Tym razem długoterminowo będę pod wskazówkami DietMapu i mam nadzieję, że okres jesienno-zimowy będzie bardziej sprzyjającym. Na początek wybieram dietę kompletnie inną od moich preferencji. Nie jestem chora na tarczycę, ale chcę "zaszokować" organizm, że nie dostanie "jak zawsze" czegoś prostego, łatwego i zbilansowanego.
Mam nadzieję, że wytrwam w jadłospisach, że będzie mi się chciało systematycznie przygotowywać posiłki i że szybko się nie zniechęcę. Początek zawsze jest ambitny, ale gdy nie ma efektów i przychodzi rozczarowanie to jakoś nawet logować się nie chce... Chciałabym, żeby przynajmniej dwa miesiące dały mi konkretny spadek, przede wszystkim obwodu brzucha. Do Świąt i Sylwestra dobrze byłoby coś ruszyć z tematem ;-)
A tymczasem dzień pierwszy - zaczynam z poranną wagą 68,2 kg.
Trochę będę sobie pisać tutaj, nie wiem czy ktoś będzie to czytywał czy nie, a co dopiero komentował. ;) Wczoraj zakupiłam na tej stronie pakiecik na miesiąc, tak dla spróbowania. Nie chcę schudnąć niewiadomo ile, na początek ucieszę się jeśli spadnę chociaż 3 kg... Z moją 'motywacją' to będzie mega sukces.
Planów mam dużo, niestety, mniej chęci do realizacji. Mam wrażenie, że ciągle jestem zmęczona. Może to też przez śmieciowe żarcie? :/
Obym wytrzymała chociaż miesiąc.
Witam
Mam na Imię Kaśka i w tym roku kończę 35 lat, moim wielkim kompleksem jest moja waga, która zabiera uśmiech z mojej twarzy gdy widzę sie w lustrze czy wchodzę po schodach. Nadwaga przeszkadza w zabawach z dziećmi.
KONIEC!! czas wziąć sie w garść, koniec z wymówkami i odkładaniem wszystkiego na jutro. Na 35 urodziny chce sobie podarować 30 kg mniej. Mam nadzieje że mi się uda :)
Pozdrawiam :)
Stronę odkryłam przez przypadek. Dodatkowo dieta z gruponem była jak za darmo, więc wzięłam na 6 miesięcy, myślę, że to nie za mało żeby zrzucić te zbędne kilogramy. A dużo ich jest. Przyznaję, że powinnam i chcę zrzucić 30 kg. Boże jak mogłam się do tego doprowadzić????
No i nadszedł czas na mnie. Trochę spóźniony start postanowienia noworocznego. Ale najważniejsze, że pierwszy krok zrobiony - wykupiłam dietę. Myślę, że będzie to dla mnie dobry motywator. Wcześniej, gdy próbowałam sama "wziąć się za siebie" kończyło się już po tygodniu. Po pierwsze nie miałam czasu ani pomysłu na wymyślanie przepisów i liczenie jakie wartości odżywcze są w każdym z posiłków. Po drugie z lenistwa. Jednak postanowiłam, że koniec tego wiecznego leżenia na kanapie przed telewizorem. Postanowiłam, że muszę zacząć już teraz, by powrócić do stanu w którym czułam się dobrze i zdrowo. Nie czuję się dobrze z tym, że mam 21 lat a moje ciało jest tak zaniedbane, że niemalże wstydzę się pokazywać je przed samą sobą.
Więc to ten moment. Dzisiaj wybieram się z chłopakiem na siłownię. Wspólnie będziemy się motywować bo wspólnie zaniedbaliśmy nasze ciała i wyglądamy jak dwie świnki :D Od jutra ruszam z dietką, zakupy już zrobione, także teraz prosze tylko o TRZYMANIE KCIUKÓW! :)
Po mega długiej przerwie z zapasem dodatkowych kilogramów wracam znów do walki...
Zadziało się dużo u mnie w życiu prywatnym, które wpłynęły na moją nieobecność i odejście od diety, ale wybaczcie nie będę opisywać szczegółów.
Kilka dni temu wróciłam do Dietmapowego planu żywieniowego i rozpoczynam kolejny raz.
Będzie pewnie ciężko, ale co tam, kto nic nie robi nie upadnie żeby wstać i odnieść później sukces ;).
Pozdrawiam serdecznie
K.
Wszystko to były diety na których wytrzymywałam maksymalnie 3 tygodnie. Każde zrzucone kilogramy wracały z nawiązką. W końcu poszłam do dietetyka. Dieta redukcyjna w granicach 1200-1300kcal, ograniczająca węglowodany do minimum. W 10 tygodni schudłam 7kg. Efekt jakiś czas się utrzymywał, ale po roku nie pilnowałam tego co jem i kilogramy wróciły.
Chciałabym zobaczyć tę pierwszą 6 na wadze:) Choć wiem że nie jest to najważniejsze. Chcę być zdrowa, mieć więcej sił żeby bawić się z moimi dziećmi, dawać im dobry przykład, odzyskać dawną kondycję, nie męczyć się po 2 minutowym biegu. Wiem, że jestem silna i wytrwam, już mam dosyć długich spodni latem luźnych tunik ukrywających fałdy. Marzenie... w końcu założyć krótkie szorty i najzwyklejszy top i nie wstydzić się wyjść z domu.
Mam nadzieję że uda mi się teraz. Wybrałam dietę wygodną. Dopasowałam jadłospis na najbliższe kilka dni do tego co mam w lodówce :) Zobaczymy co z tego wyniknie :)
Dziś: 85kg przy 161cm.
Wylałam morze łez i chyba to pomogło, dzisiaj nastrój całkiem dobry... Co nas nie zabije to wzmocni...
Daję sobie czas do świąt... zobaczymy czy będę super szczupła na zdjęciach przy choince ;)
Analizowałam wczoraj czy zapisać się do klubu fitness, musze na spokojnie zobaczyć jak się ułoży rok szkolny i próby... czeka mnie komunia starszej córki...
Pozdrawiam Czytających
Trzymajcie kciuki, może tym razem mi się uda!
Ułożyłam plan w głowie, teraz czas na realizacje.
Od zawsze byłam blisko zdrowego odżywiania, ćwiczeń itd...jednak każdy mój zapał kończył się po max 3 miesiącach.
Kiedy zaczynałam widzieć jakieś efekty swojej pracy nagle odpuszczałam.
Znowu znajduje się w puncie wyjścia.
Wiem, że zdrowe odżywianie sprawia dużo lepsze samopoczucie każdy trening wywołuje eksplozje endorfin. Znam całą tą teorie ;)
Jednak po pewnym czasie brakuje mi siły szukać przepisów i pomysłow co by tu zjeść, co przygotować żeby było smacznie i zdrowo.
Mając wszytko ułożone pod swoją osobę wiem, że będzie duuużo łatwiej.
Dziś wystartowałam z menu. Nie mogę się doczekać już dnia jutrzejszego bo widziałam zaplanowane pyszności specjalnie dla mnie ;);)
Dołoże jeszcze cardio i będzie super na maxa ;);)
Witam,
po pierwszym tygodniu szału nie ma, no ale trudno spodziewać się czegoś więcej po kilku dniach.
Mało tego mam trudności z dostosowaniem się do szczegółowego planu, kiedy i co mam jeść zawsze było bez planu :)
Muszę spróbować z listą zakupów, może jak będę miał pod ręką to co mam w diecie będzie łatwiej nad tym zapanować.
Z zaplanowanych posiłków często wymieniałem inne posiłki niż te do których byłem do tej pory przyzwyczajony.
Pierwszy tydzień nie był idealny i często odstawał od planu...
z planowanych 1900 kcal/dzień było średnio 2350kcal/dzień to dane z 6 dni bo jednego dnia miałem tylko 1700kcal.
Niestety nie da się nadrobić straconych aż tylu dni więc termin końcowy się wydłuża.
Średnie zmiany w diecie, zacząłem zwracać większą uwagę na to co jem i ile - i to na plus bo moja świadomość w tym temacie jest zdecydowanie większa, poznałem program i aplikację mobilną, dodałem kilka swoich ulubionych posiłków, swoją potrawę...
Tyle w temacie... małymi kroczkami do wielkich zmian!
Pozdrawiam
Dwa lata ciężkich treningów, diety i poszło w... Kiedyś myślałem, że najgorsze to rozpocząć pracę nad własną sylwetką, ale teraz wiem, że jeszcze cięższe jest rozpocząć ją ponownie. Gdy w lutym 2014 roku byłem o krok, o tyci tyci od założonego sobie celu, pojawiły się dodatkowe okoliczności. Zakup mieszkania, remont, nieregularne posiłki i posypało się. Waga wjechała do góry i mimo kilku prób jakoś nie udało się zwalczyć swoich słabości i wrócić do rytmu treningowego i dietetycznego.
No... to mamy próbę numer, któryś tam ;) Blog jest zatytułowany M.O.B - My Own Battle. To moja własna walka z samym sobą o motywację i choć nie nastawiam się, że ktoś będzie śledził mojego bloga, to sam dla siebie muszę zmobilizować się do pisania postów, które będą dawały mi poczucie progresu i napędzały do kolejnych dni siłowni, aerobów, basenu etc.
No to siup :)
Po prawie roku wracam ponownie z większą wagą niż poprzednio... Teraz to już jest 82 kg. Ostatnio czuje się okropnie, codziennie boli mnie głowa, prawie nie mogę normalnie funkcjonować. Zmiany zaczynam od siebie, od swojego ciała, jeśli to nie pomoże to wybiorę się do lekarza. Proszę trzymajcie ponownie kciuki, aby tym razem mi się udało i żeby moja motywacja się otrzymywała jak najdłużej. Odezwijcie się czasem, bo zaczynam się zastanawiać, czy ktoś jeszcze zagląda na dietmap ;)
Pozdrawiam Was serdecznie :D
Ania
Mam nadzieję, że tym razem wytrwam już na zawsze.
Trzymajcie kciuki :)
Napisałam piękny wpis i samo mnie wylogowało :( Przyznam się, ze nie chce mi się już pisać, ale jednak trzeba zostawić coś dla potomnych więc napiszę w WIELKIM skrócie.
Cel: 88 kg ----> 68kg może w pół roku czyli wychodzi po 10kg na 3 mies. No cóż powinno być wykonalne.
Narazie muszę wdrożyć diete bo po pierwszych dwóch dniach okazało się, że stanowczo za mało jem... starałam się jeść z rozpiską ale jednak trochę po swojemu, żeby zobaczyć ile przyjmuję kalorii. Olazało się, że jem ok. 1000kcal :( Zalatuje malizną...
No nic od jutra będę pilnowała swoich 1350 kalorii do tego muszę zmusić swoją skromną osobę do ćwiczeń min. 3xtyg (po godz), albo codziennie po 30 min.... :) Zobaczymy co będzie łatwiejsze ;P
PS> nie lubie tych tagów :(
Nadeszła pora kiedy moja waga jest dla mnie nie do zniesienia nigdy tyle nie ważyłam pomijając oczywiście ciążę ;p i własnie po niej zostały mi nadprogramowe kilogramy i to sporo :(. Próbowałam już kilka razy odkąd córcia się urodziła (ma prawie roczek) ale za każdym razem kończyło się to porażką. Mam słomiany zapał i jestem niekonsekwentna bardzo bym chciała wreszcie zapanować nad swoją figurą bo moja waga odbija się bardzo na moim życiu. Czuję się ciągle zaspana, zmęczona boli mnie kręgosłup. Nie ubieram się już atrakcyjnie bo uważam że we wszystkim wyglądam źle, wstydzę się siebie a smutki zajadam. Miewam często napady głodu tak zwane kompulsy i wtedy zajadam się wszystkim co popadnie nawet jak mnie boli brzuch. Mam nadzieje, że pomożemy sobie na wzajem motywując się i wspierając liczę na Was i Wy możecie liczyć na mnie pozdrawiam :)
Od dziecka byłam okrąglejsza od innych, ale nigdy mi to jakoś nie przeszkadzało. Teraz, kiedy przytyłam jeszcze bardziej. I waga skoczyła z około 70 kg do 99 powiedziałam sobie dość.
Nie dopuszczę do tego by na mojej wadzepokazała się z przodu jedynka. Ta straszna jedynka, sto kilo, to zawsze brzmiało jak niewiarygodna historia. To da się ważyć sto kilo?! A no da się i sama do tego doprowadziłam. Do tego, że na naszym ślubie nie było przenoszenia przez próg, do tego, że ciężko dobrać sobie stanik (75F/75G), że nie ma żadnego ciuszka w którym czułabym się seksownie.
Muszę coś z tym w końcu zrobić. Jest motywacja, ogromna. Pani doktor powiedziała, że jeśli chcę zajść w ciążę muszę zgubić zbędne kilogramy, dla siebie i dla dziecka.
Chcę być atrakcyjną żoną za którą czasami się ktoś obejrzy nie z myślą "Boże na co on poleciał".
Każda z nas czasami czuła na sobie wzrok innych i ten lekki uśmieszek, każda z dziewczym 80+, wiecie o czym mówię.
Ludzie mówią "jak się czujesz pewną siebie to nikt nie będzie patrzał na Twoje kilogramy". To największa bzdura jaką kiedykolwiek słyszałam. Zawsze byłam pewna siebie, zawsze byłam zabawna, wesoła, nie miałam skłonności do depresji, ale jestem uzależniona od słodyczy i to mnie zgubiło.
Może w twarz Ci nikt w pracy tego nie powie, ale za plecami owszem, zawsze znajdzie się ktoś, kto skomentuje Twój tyłek, sposób ubierania się (bo przecież w rozmiarze 44 nie ma tylu fajnych i modnych ciuchów co w rozmiarze 38).
Czas z tym skończyć. Prób były setki, nawet tego nie liczę ile... Czas zmienić swoje życie, swoje nawyki, zmienić swój wygląd i samopoczucie i przestać się okłamywać, że czuję się w swoim ciele dobrze.
Muszę się wziąć za siebie. Trzymam za siebie kciuki.
64kg