Proszę czekać,
trwa ładowanie danych.

Diet map



Piątek, 15 lipca 2016 | 09:31:12 Wielki mały stres
Od kilku dni borykam się ze stresami. Różnymi. Listonosz wrzucił przesyłkę nie do mojej skrzynki. Pomylił się. Koperta warta...200 zł. Pryszcz, prawda?


Czekam na odpowiedź od jednego ze sponsorów. Nerw jak diabli, bo zaraz kwota fundowana może wzrosnąć.


W środę do pracy. Ja już nie chcę tam wrócić, ale nie mam wyjścia. Nie lubię tego miejsca, nie lubię swojej pracy. Frustracja, gniew, stres.


Waga niewiele w dół, mimo że czasami z emocji zapominam jeść. Ale ważne, że nadal w dół. Od czasu łykania sterydów na skutki Hashimoto mam problem ze zbiciem wagi, więc cieszę się, że chociaż mało ale w dół.






Komentarze (9)
Piątek, 15 lipca 2016 | 09:32:37 kasiacleo 367

Współczuję nadmiernego stresu... szkoda, że nie masz pracy którą lubisz... Gratuluję kolejnych małych spadków wagi :)

Piątek, 15 lipca 2016 | 09:35:26 alka666 224

Dzięki. Jakoś tak żyję od ponad 20 lat ze znienawidzoną pracą. To nie ma sensu, dlatego cały czas szukam i nie znajduję. Chyba powinnam być po prostu hrabinią, jak mój pradziad malarz, hrabia wielkopolski ;-)

Piątek, 15 lipca 2016 | 09:51:57 kasiacleo 367

zanudziłabyś się :) może jeszcze się znajdzie coś sprawiające Ci frajdę :)

Piątek, 15 lipca 2016 | 10:13:08 arszemelika 29

Super, że waga cały czas spada, stres musisz jakoś odreagować... może jakieś delikatne ćwiczenia poprawią Ci nastrój?

Piątek, 15 lipca 2016 | 14:06:25 alka666 224

Nie zanudziłabym się. Właśnie mam tyle zajęć, korespondencję z tyloma ludźmi, pisanie opowiadań, telefony... Nawet nie wiesz ile mam zajęć, i to przyjemnych! Ale i tak najbardziej ze wszystkiego lubię leżeć i czytać książki. Mogłabym nic więcej nie robić. Na razie żadnych ćwiczeń. Póki kolano kontuzjowane, nawet jogini nie pozwalają asan wykonywać. Musi minąć 6 tygodni i potem jeszcze miesiąc, by wrócić na matę.

Piątek, 15 lipca 2016 | 15:56:45 ankowalczyk 325

Pani Alu, trzymam kciuki i za spokój ducha i za utrzymywanie takiego niezmordowanego ciepłego nastawienia. Gratuluję sukcesów i mam nadzieję, że nie da się Panis stresowi. Nie muszę przypominać, że przewlekle sieje on istne spustoszenie w organizmie? Pozdrawiam i trzymam kciuki Anna Kowalczyk Dietetyk DietMap

Sobota, 16 lipca 2016 | 09:02:27 alka666 224

Dziękuję Pani Aniu. Stres dopiero się zacznie, jak wrócę do pracy. Na razie mam mały stres i jakoś z nim sobie radzę. Ziółka pomagają. Potem może być gorzej. W razie czego, będę wołać o pomoc. Ale już się zaopatrzyłam w kardiologiczne krople na uspokojenie, bo bez tego nie ujadę a nie chcę znów migotania przedsionków... Wiem co znaczy stres. Właśnie moje problemy z tarczycą powstały po przemęczeniu i stresie - jednocześnie. W latach 2008-2010 przechodziłam bardzo wyczerpujący zawodowo stres. Do tego uczelnia, egzaminy, zastępowanie koleżanki na macierzyńskim, odmowne dni urlopowe. Tak się wykańcza nerwowo pracownika. Po obronie wpadłam w depresję, zapalenie nerek, potem doszła hipoglikemia, zanikający lewy płat tarczycy, wieńcówka, sterydy. Walka jeszcze się nie skończyła, ale z pomocą Pani diety i asan joginki poczułam się znacznie lepiej i już nie mam myśli o najgorszym. Tylko czasami rozglądam się za solidnie umocowanym żyrandolem...by go podziwiać ;-) Dzięki Wielkie Pani i wszystkim, którzy mnie wspierają tutaj w walce z nadwagą. Pozdrawiam kochani!

Czwartek, 21 lipca 2016 | 13:30:44 ankowalczyk 325

Pani Alu, nie ma sytuacji bez wyjścia. Zawsze, absolutnie zawsze należy sobie tak powtarzać. Obok zawsze znajdą się też ludzie, którzy są silnym ramieniem, wsparciem i niezłomną motywacją. Takich właśnie w życiu trzeba poszukiwać. Z Pani powyższej wypowiedzi wnioskuję, że naprawdę przeżywała Pani bardzo trudne chwile w pracy. Stres to zbyt małe słowo. Proszę powiedzieć, czy dalej ma miejsce taka sytuacja? Jakie jest obecnie Pani nastawienie? Gorąco wierzę, w ani sukces, na wielu polach. Pozdrawiam ciepło: Anna Kowalczyk Dietetyk DietMap

Czwartek, 18 sierpnia 2016 | 18:47:15 alka666 224

Pani Aniu, nadal stresy w pracy są stałą codzienną. Jakoś nauczyłam się z tym żyć... do pierwszego zawału - jak u wszystkich kobiet w naszym rodzie. Nie, nie rozczulam się nad sobą, raczej śmieję z tego. Poza tym lubię wiedzieć przed czym mam się chronić. Stąd te prewencyjne środki jak dieta, joga, pisanie (właśnie rozmawiam z kilkoma wydawnictwami o mojej książce ze zbiorem opowiadań; na wydanie bajek poszukuję sponsora) i pozytywny stosunek do ludzi i świata. Moja mama też ma dużo cierpliwości i uśmiechu, nawet dla tych fałszywych i zawistnych ludzi. Pewnie dlatego nasze serca nie wytrzymują dawki zła często otrzymywanej "w podzięce". Łatwo rani się dobrych i życzliwych ludzi.