Proszę czekać,
trwa ładowanie danych.

Diet map



Piątek, 3 czerwca 2016 | 08:39:01 Dzień 52
Wczoraj znów wsiadłam na rower, wiem że na razie te moje km dla niektórych to nic, ale ja jestem dumna z siebie bo wczoraj ok. 7 przejechałam, do tego rozłożyłam matę na podłodze i zrobiłam kilka różnych ćwiczeń na brzuch, nogi i tyłek...
Zaczął się PMS... szukam czekolady... dzisiaj zakupy, więc muszę uważać żeby nie nakupić słodyczy za dużo dla dziewczyn bo będzie kusić ;)


Komentarze (4)
Piątek, 3 czerwca 2016 | 10:49:12 alka666 224

Brawo! To już 2 km więcej! Czyli jest dobrze :-) PMS jest okropne! Ja wtedy wcinam hamburgery i frytki :-( Trzymaj się Kasiu, nie daj się łakociom!

Piątek, 3 czerwca 2016 | 11:00:29 kasiacleo 367

Na razie chodzę podminowana... i sama siebie uspokajam w duchu... Co do rowerka, nie wiem czy codziennie znajdę czas a przede wszystkim chęci, ale chciałabym jeździć minimum godzinę dziennie do końca czerwca... fajnie się mówi, włącz telewizor i pedałuj... wcale nie jest to takie łatwe... nie zawsze da się wyłączyć na tyle żeby nogi pracowały a w głowie nie było myśli "kończ, kończ, bo już ciężko"

Piątek, 3 czerwca 2016 | 12:10:58 ankowalczyk 325

Proszę się nie poddawać. Silna wola jest jak mięsień, który trenuje Pani na macie. Jeśli tylko nad nią pracujemy, jest nam coraz łatwiej nie poddawać się i kontrolować. Mam nadzieję, że znajdzie Pani w sobie tyle siły, by wskakiwać na rower codziennie. Gorąco trzymam kciuki! Pozdrawiam!

Piątek, 3 czerwca 2016 | 12:40:25 kasiacleo 367

Pani Aniu walczę walczę :) nie chciałabym żeby to był kolejny raz słomiany zapał, dlatego piszę bloga. Te kilka słów dziennie, które czytam kilka dni później, pozwalają mi popatrzeć na siebie z boku, a każde "brawo czy gratuluję" jest motywujące :) Dzisiaj doczytałam, że powinnam jeździć minimum 30 minut, żeby zacząć spalać tkankę tłuszczową, więc teraz kilometry kilometrami, ale będę również patrzeć na czas :)