Liczba postów: 20
Dołek.
Spowodowany kilkoma elementami.
Niemożnością wpłynięcia na cokolwiek w swoim życiu.
Czekaniem na dzień O,po którym już nie będzie oczekiwań, marzeń bo już wszytko będzie na swoim miejscu
Brakiem witaminy M, ale to już temat stary i niemodny. Tu już nic się nie zmieni.
Ale chociaż waga
Zeby chociaż drgnęła
Też nic.
Szkoda.
Nie, nie chcę się poddać.
Koleżanka wczoraj stwierdziła że schudłam.
No, fajnie.
Ja jakoś tego nie widzę.
Może, minimalnie , na brzuchu, już nie jest taki dramatycznie spuchnięty.Natomiast waga trzyma się dzielnie. 68. czasem 69,5
Naprawdę, nie chodzi mi o to, że chcę cudów.
Ja po prostu chcialabym tylko odzyskać swoje ciało.
To moje, w którym czuję się dobrze.
Bo to, któe teraz mam nie jest moje.
Ono mi przeszkadza.
Ze nie umiem się w nic ładnego ubrać mi przeszkadza.
Ze nie jestem z siebie zadowolna mi przeszkadza.
I tylko tyle.
Chciałabym patrząc na siebie w lustrze zwyczajnie dobrze się czuć.
Moze kiedyś.....kto wie.
Idę poćwiczyć.